"Może uchodzić za piękność i mieć
urzekającą osobowość, ale nie jest na tyle specjalna, żebym zwrócił na nią
swoją uwagę."
Słowa Uchihy ciągle przelatywały przez jej głowę, chociaż już tyle razy
próbowała zwrócić swoją uwagę na coś innego. Za każdym razem coś z niesamowitą
siła rozrywało jej serce, a do oczu cisnęły się słone łzy. Wszystkie objawy
wskazywały na zakochanie, ale odsuwała od siebie wnioski, do których doszła.
"Daj spokój Sakura, jesteś przecież silną babką!", próbowała się
pocieszać, jednak i to nie specjalnie jej pomagało. Jeśli się zakochała, to ma
przekichane.
Niezmiernie się teraz cieszyła, że ojciec ją do siebie wezwał. Gdy powiedziała
Naruto, że potrzebuje wolnego trochę dłużej, zgodził się szybko, o nic nie
pytając. Cieszyło ją to, takich przyjaciół potrzebowała.
Do jej myśli znów zapukał Sasuke, tym razem bardziej nachalnie, oparła się
głową o szybę pociągu, którym właśnie jechała. Wyglądała, jakby podziwiała
widoki, przelatujące szybko tuż przed jej oczyma.
Przypominała sobie wszystkie wydarzenia, od ich pierwszego pocałunku, do
pierwszego razu, a także paru innych spotkań, całkowicie przypadkowych, które
kończyły się nocnymi igraszkami. Nie przeszkadzało jej to i wyglądało, że i
jemu się to podoba. Po rozmowie z Hinatą narodziła się w niej nadzieja, że nie
jest obojętna brunetowi i cieszyła się każdą spędzoną z nim chwilą. Zacisnęła
wargi z bezsilności, która trawiła ją od środka. "A on jeszcze wypierał
się naszej znajomości w żywe oczy!". Dla niej przekaz, był oczywisty, nie
chciał mieć z nią nic wspólnego, a te parę nic nieznaczących chwil, odrzucił w
niepamięć. Jeszcze na dokładkę były te sny, które miała, w nich zawsze pojawiał
się mężczyzna, który wyglądał jak Sasuke. Od kiedy zaczął się ich
"romans", za każdym razem wyraźnie widziała właśnie jego twarz. Łzy,
które do tej pory czaiły niezauważone, wypłynęły z oczu gorącym strumieniem.
Ogromna ochota, by się w kogoś wtulić i wyżalić, ogarnęła całe jej ciało.
"Już niedługo", pomyślała.
*********************************
Relaksowała się w wannie
wypełnionej po brzegi gorącą wodą, gdy usłyszała, że dzwoni jej telefon.
Postanowiła go zignorować, ponieważ nie chciało jej się wychodzić. Jednak po 5
razie, wyraźnie zdenerwowana wybiegła z łazienki i nie patrząc na wyświetlacz,
odebrała.
- Tak?!
- No w końcu odebrałaś!
Rozszerzyła usta, nie dowierzając, że dzwoni do niej właśnie ta osoba.
-Szefie???
- A kogo innego masz zapisanego: Sasuke Uchiha?
- Um, nikogo, ale, nie patrzyłam na wyświetlacz i nie spodziewałam się, no i...
Czy coś się stało?
- W sumie nic wielkiego. Chciałem się tylko zapytać, czy masz może numer do
Sakury Haruno? Z tego co wiem to się kolegujecie, a ona jest w posiadaniu bardzo
ważnych dokumentów, których potrzebuję.
- W takim razie może zadzwoni prezes do Uzumakiego?
- Ten młotek jak zwykle nie odbiera.
Do głowy wpadła jej tylko jedna myśl, "Udaje", wiedziała już, że on
nie chce żadnych papierów, po prostu chce się skontaktować z Sakurą. A ponieważ
łudził się, że ona nic nie wie o jego "relacjach" ze swoją
przyjaciółką, to poda mu je bez problemu. Uśmiechnęła się pod nosem i ze
skruszonym głosem powiedziała tylko:
- Przykro mi prezesie, ale Haruno w niczym tu nie pomoże.
Nastała cisza, a ona czekała na jakąś reakcję z jego strony.
- Dlaczego?
- Ponieważ wyjechała, na czas nieokreślony.
- WYJECHAŁA?! Kiedy???
- Z tego co wiem, to, dwa dni temu.
- Gdzie?
- Nie wiem- skłamała- Niech się pan nie poddaje i próbuje dodzwonić do prezesa
Uzumakiego.
- Tak, jasne. Dziękuje.
Po tych słowach usłyszała już tylko ciszę, która oznaczała, że jej szef,
właśnie się rozłączył. "A więc czegoś od niej chcesz, tylko sam sobie nie
zdajesz sprawy czego". Pokręciła głową zasmucona. "Biedna
Sakura".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz