Usłyszała dzwonek, oznajmiający przybycie
gości. Nie spodziewała się nikogo, więc czym prędzej zbiegła na dół i otworzyła
frontowe drzwi.
- Witaj Mikoto.
Gdy usłyszała ten głos o mało nie zachłysnęła się powietrzem. Przed nią stał
mąż jej zmarłej przed laty przyjaciółki. Przetarła oczy, jakby nie dowierzała,
w to co widzi.
- Wpuścisz mnie?
Bez zastanowienia odsunęła się, by mógł wejść i zamknęła drzwi. Znów obdarzyła
go spojrzeniem, tym razem czujnym. Wiedziała, że on nie przychodzi bez
przyczyny w odwiedziny i zaczynała się głęboko zastanawiać, czy chce w ogóle je
znać.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Może jednak usiądziemy w salonie i porozmawiamy jak normalni ludzie.
- Ty nie jesteś normalnym człowiekiem i oboje zdajemy sobie z tego sprawę.
Uśmiechnął się do niej.
- Masz rację, mimo to, nalegam, ponieważ to może trochę potrwać.
Gestem ręki wskazała mu, gdzie ma się udać i niespiesznie podążyła jego śladem.
*************************************
Zadowolony z wyniku swoich starań, co
do unikania, bądź ignorowania Sakury Haruno, wysiadł z auta i spojrzał na
rezydencję, która rozciągała się przed jego oczyma. Dom rodziny Uchiha, nie był
tu już od dawna, z lekką nostalgią przyglądał się znajomemu budynkowi. Chciał
zrobić swojej rodzicielce niespodziankę tą niezapowiedzianą wizytą. Wszedł bez
problemu i skierował się do salonu, gdzie spodziewał się ją zastać. Wielkim
zdziwieniem było zastanie matki w obecności mężczyzny, którego widział pierwszy
raz w życiu na oczy. Nie przyglądając mu się zbyt uważnie podszedł do kobiety i
ucałował w policzek.
- Sasuke?!
- Witaj matko. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?- tym razem spojrzał na
mężczyznę, który bez mrugnięcia okiem odpowiedział mu spokojnie.
- W żadnym wypadku, już i tak skończyliśmy.
Dopiero teraz Sasuke zobaczył, że mężczyzna ma różowe włosy. Nie rzucało się to
aż tak bardzo w oczy, gdyż w większości były siwe. Wytrzeszczył na niego oczy,
a tamten tylko przyglądał się jego twarzy.
- Rozumiem, że zaskoczył cię kolor moich włosów.
Od razu się opamiętał i przybrał swoją zimną maskę
- Nie do końca, znam pewną osobę, o zbliżonym kolorze.
- Kobietę?
Spojrzał na niego zbity z tropu.
- Owszem, kobietę.
W odpowiedzi dostał tylko znikomy uśmiech.
- No nic, ja już będę się zbierał. Mikoto- tu kiwnął jej głową- Do zobaczenia
Sasuke.
I wyszedł. A w głowie kruczo włosego zaczęły rodzić się pytania. Spojrzał na matkę,
wydawała się być zatopiona w myślach, delikatnie dotknął jej ramienia.
- Matko.
Zwróciła ku niemu swoje ciemne jak noc oczy, tak podobne do tych, które sam
posiadał.
- Kim był ten mężczyzna?
- On? To tylko mój stary znajomy- odpowiedziała wymijająco.
- Stary znajomy mówisz? A jak się nazywa?
Wiedziała, że nie wywinie się od odpowiedzi.
- Kizashi. Kizashi Haruno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz