Spięta
spoglądała na swojego ojca.
- Żartujesz sobie ze mnie prawda?
- Nie, jestem jak najbardziej poważny.
"Kurwa, kurwa, kurwa!!!". Wrzała w myślach, była prawie w 100% pewna,
że jej ojciec upadł na głowę, doznając poważnego urazu. Nie mogła inaczej
wytłumaczyć jego zachowania, oraz słów, które wypowiedział. Łudziła się przez
kilka sekund, że robi ją w konia, ale ta jego poważna mina, wcale jej nie
pomagała, a tylko utwierdzała w przekonaniu, że to ona miała wypadek.
- Mam nadzieję, że zrozumiałaś przekaz moich słów- powiedział, spoglądając na
nią cynicznie.
- Nie da się nie zrozumieć- odwarknęła tylko, a jej usta utworzyły cienką
linię.
- Nie miej mi tego za złe, mimo wszystko, myślę też o twoim dobru.
- Tak jasne, jeśli wyswatanie mnie z obcym facetem, jest dobrym wyjściem, to ja
może od razu strzelę sobie w łeb?
- Źle odebrałaś moje słowa- prawie to wykrzyczał- Chcę, żebyś go poznała. Nie
każę ci za niego od razu wychodzić! Masz go poznać i ocenić! Wybór i tak będzie
należał do was! Co nie zmienia faktu, że jak nie ten, to inny!- teraz już
krzyczał.
- Czyli stawiasz mnie w sytuacji bez wyjścia... Mam sobie znaleźć faceta,
który, żeby było jeszcze z zyskiem dla ciebie, był kimś wpływowym. W końcu TY i
ten TWÓJ gang, potrzebujecie silnych ludzi.
Widziała, jak twarz jej ojca zmienia odcienie, ale nie miała zamiaru mu ulegać.
Była dorosła i chciała sama kierować swoim życiem, a to oznaczało, że sama
sobie wybierze mężczyznę, w odpowiednim dla siebie czasie.
- Nie zrozum mnie źle ojcze, ale nie mam zamiaru za nikogo na razie wychodzić,
a także nie mam najmniejszego zamiaru poznawać gogusia, którego dla mnie
wybrałeś. A teraz wybacz, idę do siebie. Jestem bardzo zmęczona po długiej
podróży, nie chcę nikogo widzieć.
I po prostu wyszła. Nie chciała słyszeć z jego ust ani jednego słowa więcej.
Szła korytarzami ukochanego niegdyś domu. Jeździła ręką po ścianie, jak to
miała w zwyczaju, gdy była jeszcze małym brzdącem. Uśmiechnęła się do swoich
wspomnień, to były piękne czasy i pielęgnowała wszystkie wspomnienia głęboko w
sercu. Weszła do swojego starego pokoju. Tu też nic się nie zmieniło, ojciec
niczego nie ruszył, jakby oczekiwał, że jego jedyna córka wróci i wszystko
będzie tak jak dawniej. Jedyne co było naruszone, to fotografie, które
przedstawiały całą ich rodzinę, szczęśliwą i pełną życia. Kiedy jeszcze
okupowała to pomieszczenie zawsze były ustawione tak, by były widoczne, teraz
leżały, poprzewracane niedbale. Podeszła do nich i zaczęła ustawiać. Powoli
i nie spiesząc się, przyglądała się każdej z osobna, a po każdej kolejnej coraz
więcej łez torowało sobie drogę przez jej policzki, aż do samej brody i
skapywały na jej ręce. Z czułością dotknęła jednego, które przedstawiało ją,
jej mamę i starszego brata. Wszyscy troje uśmiechnięci, siedzieli pośród
kwiatów na łące. Zdjęcie prawdopodobnie robiła głowa rodziny. Zmęczona
natłokiem wspomnień i łzami, postanowiła się położyć. Opatulona kołdrą,
przymknęła oczy, kilka zabłąkanych łez wydostało się na powierzchnię. Po chwili
dopadł ją upragniony sen.
******************************
W złym
humorze, torował sobie drogę po całym mieszkaniu, nie mogąc ustać w jednym miejscu przez dłuższą chwilę. Chciał się spotkać z Sakurą i wszystko jej wyjaśnić, żeby
nie było pomiędzy nimi nieporozumień. "Ale, po co?", ciągle nie mógł
rozgryźć, o co mu chodziło. W salonie upadł na sofę i głośno wypuścił powietrze
z płuc. Złożył dłonie i zaczął gorączkowo myśleć. Ta kobieta zdecydowanie była
inna, a w jej towarzystwie czuł się normalnie, mógł być sobą. Mimo wszystko, on
nikogo nie potrzebował, jedyną osobą, która znała na wylot jego serce, była
jego matka. Wspaniała i delikatna kobieta, po śmierci swojego męża, jakaś jej
część także umarła. Bardzo go to bolało.
"Sakura", ona nie była delikatna, miała w sobie jakąś dziwną siłę,
magnetyzm. "Co w niej jest, że ciągle o niej myślę?". Przeczesał
swoje krucze włosy w nerwowym tiku. "Cholera jasna! Ja nie mogę taki
być!". Z twardym postanowieniem, że o niej zapomni i będzie unikał wyszedł
z mieszkania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz