Miałmiał

Miałmiał

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział ósmy

  Usłyszał ciche pukanie do drzwi.
- Wejść- jego szorstki, mocny głos odbił się echem po ścianach pokoju.
Do pomieszczenia bezszelestnie wsunął się ciemno włosy mężczyzna.
- Witaj Neji.
- Kizashi- odpowiedział kiwając głową- Wzywałeś.
Mimo, że tamten nie powiedział tego w formie pytania, potwierdził.
- Tak. Mam do ciebie sprawę.
- Zamieniam się w słuch.
- Poszukaj wśród lepszych ludzi partnera dla mojej córki. Już zbyt długo pozwalam jej wolno chodzić po tym świecie. Musi się w końcu przydać w czymś. Dla dobra rodziny.
Spojrzał na swojego rozmówcę lustrując go uważnie, jednak jak zwykle na jego twarzy panował niczym niezmącony spokój.
- Lepszych?- tylko to wydobyło się z jego warg.
- Tak, lepszych. Znaczy: zamożnych, dobrze usytuowanych, z predyspozycjami. Znajdź kogoś, w kim będzie miała oparcie i kto ją ochroni, kiedy mnie zabraknie.
Na usta Nejiego pojawił się delikatny uśmiech. Mimo iż Kizashi był bardzo oschłym człowiekiem, kochał swoją małą córeczkę ponad życie. Niestety wiedzieli o tym wszyscy, jego podwładni, bliżsi znajomi, tylko nie ona.
- No i poza tym pora sprawdzić, co u niej, jak sobie radzi. W końcu nie robiliśmy tego od...- tu zamyślił się- od... ponad pół roku, nie?
- Tak, dokładnie pół roku. Ani mniej, ani więcej.
To też było pewnego rodzaju nadgorliwością z jego strony, wiedział o tym doskonale, ale nie potrafił się oprzeć pokusie. Chciał wiedzieć jak ona sobie radzi. Czy niczego jej nie brakuje. Mimo wszystko była jego jedynym dzieckiem. Jego ostatnim, żyjącym członkiem rodziny. Podwładni, których miał, też byli jego rodziną, bliskimi, przyjaciółmi. Ale nikt i nic nie było w stanie zastąpić więzów krwi.
Z ciężkim westchnięciem spojrzał na chłopaka.
- Możesz już odejść. Postaraj się szybko wykonać moje polecenie. A! No, bym zapomniał. Za nią wyślij kogoś młodego, ale doświadczonego. Ona jest wyszkolona, potrafi rozpoznać, gdy ktoś ją śledzi. Poza tym zna wszystkich starych członków, więc głupotą byłoby wysyłanie któregoś z nich.
- Hai!- odpowiedział tamten, po czym wyszedł z pokoju.


                                                             ************************************

  Po dwóch pełnych miesiącach współpracy, dwóch wielkich firm, doczekali się w końcu kąśliwego komentarza. Sakura przeczuwała, że do tego dojdzie, jednak nie spodziewała się iż nadejdzie tak szybko. W pełnym skupieniu czytała na głos artykuł:

  Wszyscy doskonale wiemy, że całkiem niedawno, dwóch wielkich prezesów, postanowiło złączyć swoje działania w brnięciu na sam szczyt. Nie byłoby to nic wielkiego, gdyby doszło do tej współpracy między innymi ludźmi. Jednak nikt nie spodziewał się, że siły połączą Sasuke Uchiha i Naruto Uzumaki. Wieść niesie, że kiedyś tych dwóch przyjaźniło się. Pojawiają się więc pytania: Czy to przez wzgląd na przeszłość, tych dwóch panów zdecydowało się na ten krok? Czy może któraś z firm popadła w straszne długi i pomoc kogoś z zewnątrz była koniecznością? Otóż nie! Dziewczyna jednego z nich gorąco zaprzecza tym plotkom. W sumie to była dziewczyna. Ino Yamanaka, córka jednego z wpływowych ludzi biznesu, postanowiła zdementować plotki i podać własną wersję. W której to, jej były kochanek Naruto Uzumaki, musiał udać się po pomoc do kolegi, ponieważ bał się, że po zerwaniu z nią firma jej ojca zmiażdży go, jak nic nie znaczącego robaka. Sam Uzumaki nie odzywa się na ten temat. Można więc uznać iż tkwi w tym ziarnko prawdy.

- Jakie oni bzdety wypisują w tych szmatławcach!
Oburzona Sakura zaczęła kręcić się po pokoju, w którym przebywała razem z Naruto, Hinatą i Sasuke.
- Nie mogli czegoś bardziej wiarygodnego wymyślić? Czy oni mają frajdę kiedy to tworzą?!
- Uspokój się Sakurka. To, że piszą o nas tylko nam pomaga, nieważne co piszą, ważne, że ludzie to czytają i zaczynają nas rozpoznawać.
- Nie mów do mnie Sakurka! To denerwujące! Poza tym nie ma się z czego cieszyć! Co z tego, że robisz się bardziej popularny, skoro idzie to tylko na twoją niekorzyść?
- Skąd możesz to wiedzieć?
Wzdrygnęła się nieznacznie, jak zawsze, gdy on się do niej odzywał. Ostatnie dwa miesiące były męczarnią i wybawieniem. Jego towarzystwo bardzo jej odpowiadało, coraz bardziej się jej podobał, coraz mocniej ją do siebie przyciągał. I niestety, było to zgubne w skutkach. Od ich pocałunku trzymał ją na dystans, widywali się tylko w pracy, a jej było cholernie nieprzyjemnie z tego powodu. "Jesteś kompletną idiotką...", znów upomniała się w myślach. Zaraz sobie pomyślą, że z dnia na dzień stała się niedorozwojem jeśli czegoś nie powie.
- W sumie to nie wiem, mogę się tylko domyślać- wydukała niezgrabnie.
- No właśnie. Poczekamy zobaczymy. A na razie musimy już iść. Ogłaszam koniec spotkania.
Po czym wstał i nie patrząc na nikogo wyszedł. A za nim Hinata, rzucając tylko krótkie "Do zobaczenia".
Sakura westchnęła cicho.
- Na nas też pora prezesie. Czeka nas jeszcze dużo pracy.
Wychodząc wyrzuciła ze wstrętem gazetę do kosza. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz