Już od
miesiąca przebywa w Tokio. Bardzo szybko przestawiła się na tutejszy tryb
życia, szybko znalazła także pracę. Była, szczerze powiedziawszy bardzo
zaskoczona, no bo stolica i od razu ma dobrą posadę? Ale nie ma zamiaru
rezygnować z czegoś co daje jej życie, najwyżej później będzie płacić, miała
tylko nadzieję, że końcowa cena nie będzie zbyt wysoka.
Teraz właśnie wracała do domu, miała zamiar jeszcze wpaść do sklepu, ale jej
chęć malała wprost proporcjonalnie do długości przebytej drogi. Była zmęczona,
już dawno nie mieli takiego nawału pracy u niej w firmie, a ona jeszcze musiała
czasem pracować za dwóch, w końcu jest osobistą sekretarką prezesa. Gdyby była
tu mowa o jakieś pomniejszej korporacji, to pewnie i pracy było by mniej, ale
jej się poszczęściło i znalazła pracę w jednej z dwóch największych firm
rządzących tym miastem. Trafiła do Uzumaki Corporation!!! Była szczęśliwa, że
tak wielka firma potrzebuje kogoś z jej zdolnościami i to jeszcze na tym
stanowisku. Na szczęście jej szef, założyciel firmy, był bardzo wyrozumiałym i
ciepłym człowiekiem, dlatego bardzo dobrze się dogadywali i szybko obdarzyli
sporym zaufaniem. Nie było pomiędzy nimi romansu, nie mieli czasu myśleć o
takich rzeczach, a nawet gdyby to ona nie była chętna. Pewnie powinna no bo w
końcu utalentowana, dwudziestoczteroletnia kobieta z wykształceniem ale bez
faceta? Najprawdopodobniej już chodzą o niej ploty, że jest trudna w pożyciu,
czy inne bzdety. Ale, czy ona się tym przejmuje? Nie za bardzo, w końcu praca
to jej życie, no i jest jeszcze kot! Jej mały świat, a jak już o nim pomyślała,
przypomniała sobie, że jej mały przyjaciel nic od rana nie jadł!!! Prawdopodobnie był bardzo głodny.
Położyła się do łóżka,
zrobiła już wszystko co należało, kot też został rozpieszczony, dzięki czemu
nie chodził obrażony na cały świat, a najbardziej na nią. Jedynym problemem
było to, że jak nigdy, nie mogła zasnąć, coś nie dawało jej spokoju. Dręczyło
ją uczucie, że o czymś zapomniała, bardzo ją to prześladowało. Naładowana taką
energią nie ma nawet co myśleć o zmrużeniu choćby jednego oka. Wstała,
popatrzyła w lustro, w tych ciemnościach nie zobaczyła nic oprócz zarysu swojej
sylwetki. Szczerze powiedziawszy nie była brzydka, miała wszystko na swoim
miejscu, a tam gdzie można sobie było na to pozwolić, miała ciut więcej.
Jedynym mankamentem były jej różowe włosy. Chociaż długie i zadbane, za bardzo
zwracały na siebie uwagę innych. Wszyscy myśleli, że są farbowane i nigdy nie
mogła kogokolwiek wyprowadzić z błędu, po prostu jej nie słuchali. Teraz już
nie zwraca na to uwagi, ale mimo wszystko nie lubiła swoich włosów. Duży wpływ
na to miały pewnie słowa jednego chłopaka z liceum, który w tamtym czasie
bardzo jej się podobał, ale nie pora na rozmyślanie o przeszłości. Za dużo
złych wspomnień, a ona miała żyć dniem dzisiejszym.
Drgnęła, gdy z ponurych rozmyślań wyrwał ją sygnał dzwonka. Po chwili dotarło
do niej, że to jej telefon i wypadałoby go odebrać zanim pobudzi sąsiadów.
Szybko podbiegła, złapała za aparat i odebrała dziwiąc się, czego chce od niej
szef i to o takiej godzinie!
- Tak, słucham szefie.
- Sakura, ile razy mam ci powtarzać, że jak nikt nie słyszy możesz do mnie
mówić po imieniu!
Słysząc delikatne upomnienie w jego głosie, zmieszała się. Powtarzał jej to z
milion razy, ale nieszczególnie łatwo szło jej przekonanie się do tego, po
prostu jej to nie pasowało.
- No tak, przepraszam... szefie.
- Eh, mniejsza, jeszcze do tego wrócimy. Słuchaj przepraszam, że dzwonię o tak
późnej godzinie, mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe?
- W sumie to nie spałam, więc nic nie szkodzi. A co chciałeś, szefie?
Zaakcentowała ostatnie słowo, żeby wiedział iż nie podda się tak szybko.
- A no tak, właśnie- mówił, jakby w ogóle jej nie słyszał- słuchaj jest sprawa,
jutro jest bankiet, w którym biorą udział wszystkie osobistości ze świata
biznesu. Dzwonię by spytać, czy nie wybrałabyś się ze mną?
Zaskoczył ją tym pytaniem. Wiedziała, że bankiet miał się odbyć, ale miała
pewność, że prezes weźmie swoją aktualną dziewczynę.
- Mam rozumieć, że potrzebuje pan sekretarki?
- Nie! Nie o to mi chodzi. Chcę żebyś poszła tam jako moja osoba towarzysząca.
- Ale, to chyba nie wypada... A co z pańską dziewczyną?
- Nie wspominajmy teraz o niej! Poza tym nie masz wyboru, nie możesz sprzeciwić
się szefowi. Jutro mamy oboje wolne. Przyjadę po ciebie po 17, do tego czasu
masz być gotowa i czekać na mnie.
Nie wierzyła własnym uszom! Tak po prostu jej to zakomunikował i się rozłączył.
To pierwszy raz kiedy w ogóle nie brał pod uwagę tego co ona chce mu
powiedzieć. Pewnie pokłócił się ze swoją dziewczyną. Mimo wszystko, nie był to
powód do wyżywania się na niej. Jutro mu to powie, ale teraz zrobiła się bardzo
zmęczona, jej wcześniejsza energia gdzieś wyparowała, tak samo jak to dziwne
uczucie, które jej towarzyszyło. Ledwo położyła głowę na poduszce i już spała.
******************
Po skończonej rozmowie,
usiadł na fotelu, nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Pokłócił się z dziewczyną
i miał pewność, że Sakura też się domyśliła. Nie chciał jej wciągać w swoje
kłótnie, ale musiał się odegrać na Ino. Bardzo często kłócili się przez nią,
ciągle coś jej nie pasowało. Dzisiaj było tak samo. Już nawet nie pamiętał o co
poszło, ale miał coraz większą chęć zakończyć ten związek, dusił się w nim, a
od kiedy poznał Sakurę, Ino przeszkadzała mu jeszcze bardziej. Przede wszystkim
była większą materialistką, wszędzie chciała zostać zauważona i dodatkowo przewalała
kasę swoich rodziców na operacje plastyczne. Na początku ich znajomości była
inna, idealna dla niego, ale później było już tylko gorzej. Co innego
różowo-włosa, spokojna i kobieca, a dodatkowo naturalnie piękna. Wielu mężczyzn
za nią szalało, był tego pewien, ale on do nich nie należał, podziwiał ją i
stała się dla niego wzorem idealnej kobiety, ale nie było tu żadnych
romantycznych uczuć. Może na początku ich znajomości przeżył chwilowe
zauroczenie, ale widział, że ona nie kieruje na niego swojej uwagi i
zrezygnował. Zwłaszcza, że był już z Ino.
I jeszcze ten jutrzejszy bankiet, chciał iść ze swoją dziewczyną i spędzić ten
wieczór w miłej atmosferze, ale najwyraźniej zbyt dużo oczekiwał, jak tylko
wspomniał, że chciał aby mu towarzyszyła, zrobiła się nerwowa, nie nalegał,
powiedział, że pójdzie z Sakurą. No i zaczęło się piekło. Więc jednak, coś tam
pamiętał, może mógł jej darować to z kim pójdzie? Ale skoro się tak
zdenerwowała mogła zgodzić się i mu towarzyszyć. Wstał i szybko zaczął się
rozbierać, miał dosyć rozmyślania o tym co się działo, czasu nie cofnie, a
ciągłe przypominanie sobie zaistniałej sytuacji przyprawi go tylko o złe
samopoczucie. Już nagi położył się i zasnął. Śniła mu się pierwsza noc z Ino.
hmm... powiem tak...miałam zamiar czytać dalej po prologu, ale kiedy przeczytałam kilka pierwszych linijek i wywnioskowałam z tego, że jest to ''normalne życie'', czyli takie jak prowadzimy my... w sensie, bez żadnych walk, bez ninjutsu, bez chakry itd. od razu się zniechęciłam... piszesz fajnie przyjemnie się czyta, więc jeśli kiedyś zdecydujesz się napisać z inną fabuła,z Wioską Liścia,z walkami..myśle, że rozumiesz...Na pewno przeczytam :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOhayo! czytałam już sporo blogów o tematyce naruto..I kilka było o życiu jako ninja a inne realne życie. i powiem szczerze oba są spoko...
OdpowiedzUsuńCo do cb, bardzo fajnie piszesz jak na początek. Ciekawe co tam jeszcze wymyśliłas.
życzę Ci dużo weny i cierpliwości...
ciekawe o co chodzi z tymi snami od Sakury.ciekawą mnie.
Pozdrawiam-Shizu-chan