Od
paru dni miała wrażenie, że jest śledzona. Nie opuszczało jej, gdziekolwiek by
nie poszła. Z domu do pracy, z pracy do domu. Nawet jak wychodziła na chwilę do
sklepu, który jest za rogiem. Ciągle ktoś wlepiał ślepia w jej plecy, jakby
chciał w nich wypalić dziurę. Na początku myślała, że jej się wydaje, że to
tylko przemęczenie. Niestety, z dnia na dzień było tylko coraz gorzej. Nie
obawiała się, była drobna, ale wiedziała jak się bronić. "Wszystko dzięki
kochanemu tatusiowi", przez jej twarz przeszedł grymas niezadowolenia. Jeszcze
brakowało jej, żeby własny ojciec, od którego próbowała się odciąć, próbował
ściągnąć ją do rodzinnej wioski. Zaciętość jaka w tej chwili w niej buzowała,
była niebezpieczna. Zdawała sobie z tego sprawę. Niestety, ci którzy ją
śledzili, chyba nie wiedzieli o niej wszystkiego.
A do tego dochodzą ciągłe spotkania w sprawie umowy, którą jej firma zawarła z prezesem firmy Uchiha Company. Gdyby nie fakt, że uczestniczy w nich jej narwany szef, to jeszcze dochodzi do tego sam Uchiha, który działał na nią w bardzo dziwny sposób. Jej oczy ciągle zwracały się ku niemu, a na twarz za każdym razem, jak go widziała, wkradał się malutki uśmiech.
*********************************
Ostatnio częściej
wychodził z domu. Gdzieś głęboko, głęboko, w zakamarkach jego zimnego serca
tliła się nadzieja. Nadziei tej wypierałby się w żywe oczy samemu szatanowi.
Ale ona była, mimo iż on średnio zdawał sobie z tego sprawę. A tyczyła się
spotkania posiadaczki cudownych soczyście zielonych oczu, tak bardzo żywych,
tak innych od jego zimnego jak stal spojrzenia, które budziło grozę. "Chcę
ją poznać, zaznajomić ze sobą, chcę ją tulić, całować... STOP!!!"
Wzdrygnął się jak tylko uświadomił sobie o czym myślał. Nie miał co tu robić.
"Wcale nie chcę jej spotkać. Głupia różowa landrynka!". Zawrócił
kierując się ku domowi, tam było bezpiecznie, tam nikt go nie nachodził, nikt
nie zaprzątał mu myśli. Przyspieszył. I nagle zobaczył jej różowe włosy.
"No nie!". Alarm w jego głowie wył głośno i wyraźnie. "Do licha!
Co ona tu robi?". Już chciał jeszcze raz zrobić w tył zwrot i uciec jak
najdalej od niej, lecz to co ujrzał nie pozwoliło mu na jego niecne plany. Różowa była śledzona, nawet głupi by się skapnął. Postanowił nie tracić czasu
i ruszyć za tamtymi. "Do końca oszalała?!", wykrzyknął w myślach, gdy
kobieta, którą obserwował on i dwójka opryszków, skierowała się ku zacienionej,
odosobnionej uliczce. "Postradała rozum, no normalnie nie wierzę! Kto może
być tak głupi?! Nie! Jak ona może być taka głupia?!".
Przyspieszył, nawet nie wiedział kiedy, nie ważne jak głupia była, nie
dopuszczał do siebie myśli, w której pozwolił by ją skrzywdzić. Co to, to nie! W końcu jest mężczyzną! Nie może patrzeć jak kobieta zostaje napadnięta.
Jak tylko doszedł do zakrętu i pojawił się w miejscu, w którym znikła Sakura,
usłyszał cichy, jednak szyderczy szept.
- Życie wam niemiłe?
Tak, ten głos mógł mrozić krew w żyłach. Był straszny. "Ciekawe do kogo
należy?". Nie mógł niestety dłużej rozwijać tej myśli gdyż znów go usłyszał.
- No szybko, odpowiadać!!!
Odgłos uderzenia rozszedł się delikatnym echem. Po jednym nastąpiło kilka
kolejnych, którym wtórowały jęki bitych mężczyzn. Oczy Uchihy z minuty na
minuty powiększały się coraz bardziej. Ktoś świetnie sobie radził, a on porządnie się im wcześniej przyjrzał, to nie były pierwsze lepsze cieniasy. To byli napakowane kupy mięcha!
- Mięczaki!!!
Syk, który usłyszał, ciągle należał do tej samej kobiety. W Sasuke zaczynał
rosnąć podziw. "Ktoś tu umie dobrze walczyć", i za chwilę: "Muszę
się dowiedzieć kto".
Już miał ruszyć, lecz w tej samej chwili z cienia wyłonił się nie kto inny, tylko zielonooka we własnej osobie. Stanęła jak wryta, patrząc na niego, nie
rozumiejąc co tu robi. A w jego głowie zapanował chaos.
**********************************
Już
dawno tak się nie przeraziła. Ledwo co załatwiła dwóch napakowanych kolesi, a
tu jeszcze sam Pan Uchiha był tego naocznym świadkiem. "Szlag by trafił
nie zwracanie na siebie uwagi!". Była delikatnie rzecz biorąc, załamana.
Jeśli on wie, a wiedział na pewno, to już po niej.
- Czyli umiesz się bić?
Stała, jakby nie rozumiejąc, że mówił do niej. Po chwili jednak przyjrzała mu
się i była pewna, że patrzy na nią z tym swoim aroganckim uśmiechem.
- Nawet jeśli to co ci do tego?
Odgryzła się szybko i celnie. Uczucie, które towarzyszyło jej tylko przy nim znów ją opętało. "Ja szaleję", pomyślała, "Nie przesadzaj Sakura, weź się w garść!". Dwie jej wersje, ta bardziej i ta mniej waleczna toczyły spór. A on kontynuował:
- W sumie nic. Przyszedłem tu tylko wyratować damę z opresji, jednak okazało
się, że dama świetnie daje sobie radę sama, a do tego jakie ma pazurki!
- No widzisz, jeśli nie chcesz poczuć ich na własnym ciele to: SPADAJ!
Postanowiła jakoś działać, jedynym jej pomysłem było udawanie zimnej i wyniosłej, tak żeby stracił zainteresowanie jej osobą. Zebrała się w sobie i już go wymijała, ale on jej na to nie pozwolił. Złapał ją
i przyparł do ściany. A ona była coraz bardziej zdezorientowana.
- A kto powiedział, że nie chcę?
Wyszeptał jej do ucha.
-Jesteś taka interesująca, Haruno. Jak ty to robisz? Ciągle chodzisz mi po
głowie, a prawie się nie znamy.
- Nie staram się być dla ciebie interesująca, nawet w najmniejszym stopniu!
- Nie musisz się starać.
Jego uwodzicielski głos sprawił, że go zapragnęła. "Boże, co ty sobie
myślisz Sakura? Jesteś idiotką?!". Chciała się wyszarpnąć, jednak
mężczyzna był za silny.
- O nie, nie uciekniesz mi.
Jak gdyby nigdy nic wpił się w jej usta. Sakura ciągle nie dowierzając temu co
się dzieje znowu spróbowała się wydostać z jego łap, jednak wszystko na nic. A
on cały czas ją całował. Nie wiedziała kiedy poddała się mu. Było jej cholernie
przyjemnie. Ciepłe usta tego faceta, to była jedyna rzecz jaka zaprzątała jej
myśli. On i jego wargi. Ich oddechy przyspieszyły, stały się nierówne, urywane.
Dawno niezaspokajany głód wychodził na wierzch.
I nagle: KONIEC. Już nie znajdowała się w jego ramionach. Uczucie
zawiedzenia, które zaczęło rodzić się w jej sercu szybko stłamsiła. Spojrzała
na niego, jego twarz wyrażała wiele sprzecznych uczuć, a oczy złość. "W końcu
jakieś emocje! Brawo dla ciebie!". Tym razem to jego oczy spoczęły na
niej, wybuchło w nich pożądanie. W tym samym momencie Uchiha odwrócił się i
rozpłynął. "Ma do tego talent", pomyślała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz