Miałmiał

Miałmiał

poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział szósty

- Masz gościa prezesie.
- Gościa? Dzisiaj miało nie być żadnych spotkań. Czyż nie wyraziłem się jasno?
Złość zaczynała rodzić się w nim. Kto mu znowu śmie przeszkadzać? Jest cholernie zajęty sprawami firmy.
- Przepraszam prezesie, nie udało mi się go spławić. Stwierdził, że na pewno nie jesteś aż tak zajęty, by nie porozmawiać z nim chociaż pięć minut. Nie działały żadne wytłumaczenia.
Zauważył, że jego sekretarka rumieni się, albo było jej wstyd, albo jakieś inne uczucia spowodowały ten pąs. Nie miał jednak chęci ani sił na roztrząsanie tego tematu.
- Dobra, wpuść go, załatwię to szybko i po sprawie. A tak w ogóle, to kto zaszczycił mnie swoją obecnością?
- Uzumaki Naruto.
"No tak, mogłem się go spodziewać po jego ostatnim wyczynie. Ciekawe ile powiedziała mu Sakura..."
Jego myśli przerwało szybkie wtargnięcie blondyna. Wyglądał delikatnie rzecz biorąc na trochę zagubionego. A w jego oczach czaiło się pytanie. "Oho. Będzie ciekawie."
Na ustach Sasuke, jak zwykle w obecności innych ludzi pojawił się ironiczny uśmieszek. Oprócz tego na jego twarzy nie gościło żadne uczucie, maska opanowania zdobiła ją cały czas, odkąd tylko pamięta, nietknięta, ciągle ta sama.
- Witaj Uzumaki, co cię do mnie sprowadza?
Ta delikatnie zgryźliwa wypowiedź sprowadziła na ziemię "gościa" Uchihy.
- Skończ już ten teatrzyk. Nie lubię jak się mówi do mnie po nazwisku, a jeszcze bardziej nie lubię, jak ty się tak do mnie zwracasz.
- To, już nie jest moim problemem. Mów o co chodzi i z łaski swojej idź sobie. Nie mam czasu na zabawę z tobą.
- Nie przyszedłem tu, żeby się z tobą bawić! Nie jesteśmy małymi dziećmi. I tak, doskonale zdaję sobie z tego sprawę!!!
Podniesiony ton głosu niedoszłego przyjaciela, delikatnie wybił go z równowagi. Ostatnio nie jest w zbyt dobrym nastroju. On rzadko krzyczał. "Pewnie dlatego, że nigdy się nie denerwował."
- No ale mniejsza, przyszedłem, żeby zaproponować ci układ.
- Układ?
Zdziwiony ton głosu prezesa Uchiha Company nie uszedł uwadze Naruto, jego usta rozszerzyły się w szerokim uśmiechu.
- Dokładnie, układ. Między naszymi firmami. Jako, że niedawno miałem parę problemów osobistych, ktoś może zechcieć mnie zniszczyć. Nie za bardzo podoba mi się uciekanie do takich metod. Ale mus, to mus. A silne plecy, były by teraz bardzo pomocne.
- A jakie ja będę miał z tego korzyści?
- Będziesz mógł częściej widywać Sakurę!
Uśmiech blondyna zrobił się jeszcze szerszy, Sasuke nie wierzył, że da się to zrobić, ale jednak.
- No co, myślałeś, że nie widać? Może ona nie wie, ale to tylko dlatego, że jej to po prostu nie interesuje. Nie znam jej długo, ale całkiem nieźle i nigdy nie słyszałem żeby mówiła o jakimś mężczyźnie. Prawdopodobnie na wzmiankę o miłości albo romansie zacznie się wzdrygać. Taka już jest!
Sasuke nie mógł się już bardziej się dziwić. Nie dość, że jego rozmówca nawija o kobiecie, która zaprząta jego myśli od kiedy ją zobaczył, to jeszcze był pewny, że Sasuke jest nią zainteresowany. "Niemożliwe", przeszło mu przez myśl, "Ja? Zainteresowany kobietą?". Zimny śmiech wydostał się z krtani kruczowłosego.
- Nie pleć głupstw, młotku.
- Głupstw powiadasz?
- Owszem. Albo w minutę przedstawisz mi zyski jakie uzyska moja firma, albo nici z umowy. Nie interesują mnie kobiety, dobrze o tym wiesz.
- Znaczy, że zostałeś homo?
- Wiesz o co mi chodzi Naruto!
- No w końcu się do mnie odezwałeś po imieniu, jak na przyjaciela przystało!
- Nie jestem twoim przyjacielem!
- Ale to się dobrze składa, że nie interesują cię kobiety, idealnie do siebie pasujecie!
- Możesz przestać udawać, że mnie nie słyszysz?! I przestań swatać mnie z jakąś różową landrynką. Albo interesy, albo wypad!
Wieczne opanowanie zaczęło powoli zanikać. Sasuke robił się z minuty na minutę coraz bardziej zdenerwowany wizytą błękitnookiego. Tylko on wprawiał go w taki nastrój. Mimo wewnętrznych skrajnych emocji, jego twarz pozostała niezmieniona.
- Eh, jak chcesz, ani słowa o Sakurze. A no i nie nazywaj jej tak, jak by to usłyszała, pewnie bardzo by się zdenerwowała. A ona jest straszna jak się zdenerwuje.
Naruto wzdrygnął się teatralnie, a na jego twarzy znowu wykwitł wesoły uśmiech. Sasuke jak najbardziej się on nie podobał. "Znowu coś knuje".
- Nie interesuje mnie ona, ani to co ją denerwuje. Korzyści, Uzumaki, korzyści!!!
W tym momencie jednak, czarnooki nie wiedział, jak bardzo się myli.



                                                   *************************************


   Gdy dowiedziała się od Naruto, że Uchiha Company zawiera współpracę z Uzumaki Corporation, delikatnie się zdziwiła ciesząc zarazem. Nie wiedziała jakiego argumentu użył jej szef, ale była pewna, że to musiało być coś mocnego, gdyż słyszała o Sasuke Uchiha, wiele rzeczy, nie do końca pochlebnych. Przede wszystkim był bardzo dumnym człowiekiem i nie lubił współpracy z innymi. Wszystko robił sam. "Co znaczy, że ma wielkie ego". Jednak bardzo cieszyła się z sukcesu prezesa. Teraz firma zacznie jeszcze bardziej rozkwitać. Jako, że Naruto uwielbiał świętować, nawet te małe zwycięstwa, zaprosił ją do tego samego baru, z którego go ostatnio wyciągał, nie kto inny jak sam Pan Uchiha. Do tej pory nie wiedziała co nim kierowało. "I pewnie nigdy się nie dowiem", pomyślała.
Gdy tylko przekroczyła próg lokalu, zobaczyła go i szybko do niego dołączyła.
- No Sakura, w końcu jesteś!
- Zaprosiłeś mnie, nie mogłam odmówić.
- W sumie to mogłaś, ale wiedziałem, że zgodzisz się przyjść.
Uśmiechnęli się do siebie delikatnie.
- To co, może coś zjemy?
- No jasne. I napijmy się!
Pod jej morderczym wzrokiem zmalał i dopowiedział:
- Ale nie dużo, tak tyci, tyci. W końcu mamy co świętować!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz