Obudziłam
się spokojna i wypoczęta, wszystko było jak za mgłą, a ja powoli się
przeciągałam. Jakie życie jest piękne na wsi! Słychać ćwierkanie ptaków, szum
wiatru, śmiech dziecka...
Śmiech dziecka!!!
Zerwałam się z łóżka jak oparzona i spojrzałam na zegarek, było po 11! Z
niedowierzaniem przecierałam oczy, licząc, że jakimś cudem wzrok spłatał mi
figla. Niestety nie, na prawdę obudziłam się tak późno, a Haruka musiała zająć
się Saradą. Nie ubierając się wybiegłam z pokoju, by przeprosić biedną
staruszkę, że musiała wykonywać moje obowiązki.
Ogromnym zdziwieniem było zobaczenie na podłodze Sasuke z moją, a w sumie
naszą, małą na rękach. I wtedy sobie przypomniałam. Całkowicie blada i
niezdolna by wydusić choćby słowo, wpatrywałam się w ten idylliczny obrazek,
ciekawa kiedy spostrzegą moją osobę. Trwało to chwilę i pierwsza zauważyła mnie
Sarada, która od razu wyrywała się do mnie z rączkami i ogromnym uśmiechem. Tuż
za nią spojrzał na mnie on, jego twarz nie wyrażała złości, była raczej
zrelaksowana, a to nie tego się spodziewałam. Oczekiwałam wybuchu złości,
wyrzutów i bogowie wiedzą jeszcze czego. Ale on tylko patrzył, jakby równie
niepewny, w jakim nastroju będę ja. Zbita z pantałyku otwierałam i zamykałam
usta, żeby mu coś powiedzieć, wytłumaczyć, by zrozumiał, że musiałam, nie
mogłam inaczej.
- Przepraszam Sakura.
Osłupiałam. Zgłupiałam. Ogłuchłam.
- Słucham?
Wstał z małą na rękach i podszedł do mnie powoli, patrząc na mnie tymi swoimi
ciemnymi, nieprzeniknionymi oczami. Nie wiedziałam czy uciekać czy zostać,
trzymała mnie tu tylko Sarada, a on to chyba wiedział, bo nie kwapił się by mi ją
łaskawie oddać.
- Powiedziałem przepraszam, chciałbym abyś to przyjęła do świadomości, bo rzadko
to robię, szczerze powiedziawszy wcale.
- Jeżeli masz być zmuszany do przeprosić, które są nieszczere, to ja
podziękuję.
Wyciągnęłam ręce, jasno dając mu do zrozumienia, czego oczekuję, ale on jakby
tego nie zauważył.
- Nie przeszkadzaj mi, kiedy się przed tobą płaszczę. I nie patrz na mnie takim
wzrokiem. Jak już mówiłem przepraszam, zbytnio naciskałem i dopiero twoja
ucieczka mi to uświadomiła...
- To znaczy, że dasz mi spokój?
- Dasz mi dokończyć?!
Dopiero gdy niepewnie skinęłam głową, kontynuował.
- No więc, uciekłaś, a ja wpadłem w szał. Jak mogła mi to zrobić? Tak właśnie
myślałem. Po przemyśleniach doszedłem jednak do wniosku, że może i ja
popełniłem kilka błędów. Przyjechałem więc za tobą aż tutaj i przepraszam.
Proszę cię również byś już nigdy nie uciekała.
- Jak mi nie będziesz dawał powodu to nie będę.
Myślałam, że mruczałam cichutko pod nosem, ale on jakimś cudem mnie usłyszał i
zgromił wzrokiem. Zrobiłam minę niewiniątka, a on tylko pokręcił głową.
- Haruka przygotowała śniadanie. Zjadłabyś coś?
Zaskoczona popatrzyłam w jego oczy. Haruka? Już sobie owinął słodką staruszkę
dookoła małego palca, że są na ty? Wiedziałam iż była kobietą niechętnie
ufającą mężczyzną. Do jakich więc sztuczek się ubiegł, by ją udobruchać?
- Sakura?
Otrząsnęłam się z tych myśli i pomyślałam o jedzeniu, jak na zawołanie mój
brzuch zawył głośno. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Sasuke za to
podśmiewał się po cichu, czym znowu mnie zaskoczył. Chichoczący Uchiha, widok
bezcenny. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie zapisać daty tego wielkiego
wydarzenia, ale zadowalała mnie tylko pamięć o tym. Połechtało mnie to, że był
przy mnie taki swobodny. Tutaj z daleka od miasta, był zwyczajny, bardziej
ciepły i to bardzo mi się podobało. Za bardzo...
- Idziesz?
- Tak, tak, już, moment.
Życie we dwójkę z daleka od natłoku
wielkiego miasta, ścisku jaki tam panuje i wyścigu szczurów, w którym na co
dzień bierzemy udział, wpływał na nas zbawiennie. Dziwnie było żyć razem tak
normalnie, odzywać się miło, opiekować na zmianę dzieckiem, czy nawet wychodzić
razem na miasto. Sasuke był moim towarzyszem i o ile wcześniej bardzo chętnie
bym się go pozbyła, teraz trzymałam go blisko siebie. Jego obecność była
kojąca, moja samotność mniejsza, umysł spokojny.
Czekałam aż zacznie rozmowę o powrocie, często przyłapywałam go na wpatrywaniu
się we mnie, a wtedy chciałam go zapytać, czy chce mi coś powiedzieć. Niestety
słowa te nie wychodziły z moich ust, a on jakby speszony, zawsze odwracał
wzrok. Było to zastanawiające, ale nie wierciłam mu dziury w brzuchu, ponieważ
tak było mi dobrze. Chociaż doskonale zdawałam sobie sprawę iż prędzej lub
później nadejdzie moment, w którym temat wypłynie na powierzchnię. Zdawało się
jednak, że oboje odwlekamy ją jednakowo.
Byłam mniej cierpliwa od Sasuke, nie wytrzymałam napięcia, którego udawaliśmy,
że nie widzimy.
- Czemu mnie nie namawiasz do powrotu?
Spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie, jakby się nie spodziewał tych słów z moich
ust.
- W końcu wcześniej tak na mnie naciskałeś, spieszyło ci się. Chyba, że masz
kogoś innego?
- Co? Nie, nie mam. Zastanawiałem się właśnie i nie wiem. Podoba mi się tutaj,
ty jesteś tu inna. Ja powiedziałem ci iż zrozumiałem, gdzie popełniłem błąd.
Umówiłem się z ojcem, żeby poczekał, ponieważ moja narzeczona potrzebuje czasu,
a on się z tym nie spierał, sam wie jakie potrafią być kobiety.
- To nie jest śmieszne. Poza tym jaka narzeczona? Myślałam, że to nieaktualne?
- Proszę nie zaczynaj znowu. Dam ci tyle wolności ile będziesz chciała,
postaram się żeby było nam dobrze. Całej naszej trójce. Czy to za mało?
Chciałam od razu odpowiedzieć tak. Ale czy naprawdę tak myślałam? Nie
wiedziałam. Niektórzy żyli bez miłości, dla dzieci, nawet jeżeli tylko się
kłócili, a czas, który spędziliśmy razem, pokazał nam, że potrafimy się
dogadać. Czy życie u jego boku mogło być takie złe? Tego też nie wiedziałam.
Mimo wszystko z moich ust wyszło cichutko:
- Chciałabym żebyś mnie kochał.
I wyszłam tak po prostu, mając nadzieję, że jednak nie usłyszał.
Tego samego dnia spakowałam swoje
rzeczy i wyniosłam przed dom, to samo robił Uchiha. Później mieliśmy to
zapakować do samochodu i wrócić do domu.
Pożegnałam się z Haruką i obiecałam, że napiszę do niej i na pewno niedługo ją
odwiedzę.
Niepewność w moim sercu narastała z każdą sekundą. Jak przywitają mnie moje
dwie najlepsze przyjaciółki? Jak bardzo są na mnie złe?
Na początku drogi nie odzywaliśmy się do siebie za wiele, milczenie
przychodziło nam naturalnie, nie było krępujące. Postanowił jednak
przerwać tą ciszę.
- Sakura, zadałem ci wcześniej pytanie odnośnie tego małżeństwa. Nie możesz dać
mu szansy?
Zastanawiałam się nad tym cały czas i doszłam do wniosku, że kiedy nie zmusza
mnie do tego w tak jasny sposób, jestem nawet bardziej przychylna.
- Wiem, że pragniesz miłości, ale nikt nigdy nie powiedział, że jej nie
zaznasz. Prawda?
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie patrz tak na mnie, ja też mam uczucia. Poza tym nie znamy się za dobrze,
myślę, że jak spędzimy ze sobą więcej czasu, będziemy wiedzieć o sobie więcej,
to może być dobry związek.
Słuchając jego wywodu, byłam pewna swojej odpowiedzi, w sumie, byłam jej pewna
już wcześniej.
- Możemy się poznać Sasuke, możemy spróbować, ale już nigdy nie groź mi, że
odbierzesz moje dziecko. To mój drogi, dotyka każdą matkę dogłębnie. Jesteśmy
wtedy gotowe walczyć jak lwice, wydrapać oczy pazurami i zabić. Rozumiesz?
Przez chwilę wydawało mi się, że wielki Pan Uchiha się rumieni.
- Moja matka powiedziała to samo.
Nie wierzyłam własnym uszom! Roześmiałam się w głos, budząc przy tym Saradę, on przywdział na twarz maskę, a ja już na niego nie naciskałam.
Bycie z nim mi odpowiadało.
Tylko ja wiedziałam czemu drugi raz zgodziłam się na małżeństwo z nim. Byłam w
nim zakochana. Zauroczona od pierwszej chwili, w której go ujrzałam, a z
biegiem czasu po prostu wpadałam w to głębiej. Niczym śliwka w kompot. Utopiłam
się w nim, moje uczucia były jasne i czyste. Wiedziałam, że nawet ta
jednostronna miłość będzie mnie trzymać.
Nie wiedziałam tylko jak długo.
Ślub odbył się po tygodniu, był raczej
kameralny, z grupą najbliższej rodziny i znajomych. Zaskoczenie moim nagłym
powrotem było nieporównywalnie mniejsze od odczuwanej radości. Chociaż Ino i
Hinata udawały, że się na mnie poważnie gniewają, w duszy były szczęśliwe i w
końcu spokojne o mnie.
Dziadkowie Sarady byli nią urzeczeni, ona nimi zresztą także. Rozwodzili się
nad jej czarnymi krótkimi włoskami, słodkimi dużymi oczkami, a także
postępowaniu w chodzeniu. Stała się ich światem, a ja byłam przeszczęśliwa.
Taka ciepła rodzina!
Sasuke ciągle był sobą, trochę oderwanym od rzeczywistości, al e nie mogłam nic
mu zarzucić. Starał się by nasza relacja była zdrowa, dogadywaliśmy się,
staliśmy się sobie bliscy jak przyjaciele, co było dużym krokiem wprzód.
Postanowiłam, że nie poddam się tak szybko i jakoś go zdobędę. W końcu nikt nie
jest całkowicie nieczuły na miłość, która znajduje się tuż obok. Miałam nadzieję,
że kiedyś i on mnie pokocha, to było więcej niż marzyłam z nim mieć.
Metoda małych kroczków, prosto przed siebie, nie oglądać się za siebie. To
musiało być to, a jeżeli coś będzie szło nie tak, postaram się to naprawić
własnymi dłońmi, własnymi siłami.
Notka cudowna (jak wszystkie inne). Przez przypadek przesunęłam palec po ekranie telefonu i zalałam się szczęściem. Lubisz mnie zaskakiwać, więc czekam czym dalej mnie zaskoczysz.
OdpowiedzUsuńPS. Jeśli dodałaś to tak wcześnie bo cię molestowałam tym dodaniem nowej notki to przepraszam.
Rzeczywiście lubię zaskakiwać. :D
UsuńI nie musisz się martwić, pisałam sama z siebie bez przymusu, ponieważ historia się kończy i jestem taka szczęśliwa, że mi się udało. Dlatego też szybciej piszę.
Nad moim miastem latają samoloty...
Mam rozumieć że niedługo epilog? Jeśli tak teraz tak nas zaskakujesz swoją twórczością mam spodziwać się w najbliższym czasie następnej notki? Jeśli tak to cieszę się niezmiernie. Sensei jak zawsze najlepsza ^-^
UsuńJakie zawsze? Dopiero od niedawna ;)
UsuńI nic nie powiem. Buzia na kłódkę. :D
Może.
Jeju! Nie no wczoraj znalazłam twojego bloga i też go wczoraj skończyłam, a tu dziś wchodzę by go skomentować i co? Nowa notka do tego boska! Zbytnio nie przepadałam za SasuSaku, lecz po obejrzeniu Boruto się do nich przekonałam, no i dzięki twojemu opowiadaniu! Piszesz niesamowicie, masz ciekawe pomysły na swoje opowiadania. Gładko się je czyta i można wczuć się w sytuację bohaterki, bądź bohatera. Tak więc nie mogę się doczekać następnej notki
OdpowiedzUsuńMiło mi, że wpadłaś i poświęciłaś mej twórczości swój cenny czas.
UsuńMam nadzieję iż rzeczywiście podoba ci się to co czytasz, a także bardzo dziękuję za komplementy. Dobrze jest wiedzieć co inni sądzą o twoim dziele, ponieważ jako autor nie możesz być obiektywny.
Gdyby coś było w mojej twórczości nie tak, bardzo proszę o szczere opinie.
Wracaj częściej!
Pozdrawiam, Anastazja.
Wiem co czujesz. Sama tez dosc sporo pisze i bardzo licze sie z opinia czytelnikow
UsuńPrzeperasxam ze dopiero dzisiaj pisze komentarz, ale dopiero wrocilam do domu po kilku dniowej nieobecnosci w nim. Weszlam zobaczyc co slychac u Ciebie na blogu dzisiaj i mile zaskoczenie, ze tak szybko dodalas nowa notke :* Jestes bardzo szczesliwa :* Mialam wahania nastroju raz zlosc na Sasuke, ze jest taki podly i nie czuly, a potem zas szczesliwa, ze moze w koncu zrozumial ten glab jak sie traktuje kobiety :D Z reszta jak zwykle cudoooo notka :* Wysylam Ci duzoooo dobrej mocy na spotkanie z kolejnym opowiadaniem dla nas :* Czekam niecierpliwie na next :* Pozdrowionka :*
OdpowiedzUsuń