-
Przepraszam cię, ale czy możesz powtórzyć? Bo chyba się przesłyszałam...
- Nie udawaj głuchej Hinata! Dobrze słyszałaś, a teraz powiedz mi co ja mm z
tym zrobić!?
- Ale, ale jak to? Dzwonisz do mnie, brzmisz na przerażoną, każesz mi tu biec
na złamanie karku i oznajmiasz mi że jesteś w ciąży, ale w sumie to nie jesteś
pewna... A teraz na dodatek pytasz mnie co masz robić?! Skąd ja mam wiedzieć?!
W ogóle czyje to dziecko?!
Zamarłam, jeśli bym jej powiedziała, nazwałaby mnie nieodpowiedzialną smarkulą,
a tak bardzo nie chciałam słuchać wywodów, tak bardzo potrzebowałam, żeby ktoś
mnie przytulił. Załamana schowałam twarz w dłoniach, bezgłośne prosząc bogów o
litość nade mną, by cały ten bajzel okazał się być tylko snem, a raczej
koszmarem.
- Sakura... Czyje to dziecko?
- ...
- Tracę cierpliwość...
- Ja... ja nie wiem Hinata.
- Że.Przepraszam.Kurwa.Co?!
- Hinata błagam, tylko bez pieprzenia! Byłam na jednej imprezie, nie pamiętam z
niej praktycznie nic. Był tam jakiś facet i chyba z nim wyszłam, ale później
nie wiem co się działo. Podejrzewam, nie, w sumie to teraz jestem prawie pewna,
że poszliśmy kilka kroków za daleko...
- A wcześniej nie wiedziałaś? Że co?
- Obudziłam się u siebie w domu! Nic nie pamiętałam, więc nie zaprzątałam sobie
tym głowy.
- Wiesz co Sakura? Ja wychodzę! Nie wiem kiedy wrócę, ale wrócę. Do tego czasu
masz czekać. Jasne?
- Tak.
- Sakura?
- Hmmm?
- Robiłaś test?
- Nie...
- Dobra. Prześpij się czy coś. Ja zadzwonię do Kiby i powiem mu, że dzisiaj
niestety musi radzić sobie sam. I nie dziękuj mi, nawet nie próbuj!
Trzasnęła drzwiami, a ja siedziałam skamieniała na kanapie w saloniku.
Wyłamywałam sobie palce i myślałam co mam teraz robić. Jeżeli byłam w ciąży, a
to było prawie pewne, to mogłam urodzić to dziecko, możliwe nawet, że byłabym
w stanie je pokochać, ale jak miałabym mu kiedykolwiek wytłumaczyć brak ojca...
Powolutku zaczęła mnie boleć głowa, zmęczenie, stres i dość zaskakujące
spekulacje na temat mojego domniemanego błogosławionego stanu sprawiały, że
opadałam z sił. Spanie na niewygodnej kanapie, nie było szczytem moich marzeń,
więc przeniosłam się do sypialni. Nie musiałam długo czekać na kojący sen, w
którym zmartwienia nie istniały, była tylko miłość.
~~!~~
- SAKURA!!! Halo!? Jesteś tam?!
Otworzyłam oczy i znów powróciły do mnie nieprzyjemne, dołujące uczucia. Złapałam
poduszkę i przykryłam nią głowę, by nic nie słyszeć, by jeszcze chwilkę nic nie
robić.
- Saki? Śpisz?
-Nie.
- To świetnie! Chodź ze mną, zrobiłam kolację.
Zerwałam się z łóżka i złapałam Hinatę za rękę.
- Kolację?
- No, kolację. Wiesz to ludzie jedzą pod wieczór, jak są głodni i
- Wiem co to kolacja! Nie drażnij się ze mną!
- Gdzież bym śmiała...
- Hinata! Już tak późno? Która godzina?
Obróciłam się i spojrzałam na zegar, który dumnie wyświetlał godzinę
dwudziestą.
- Jasny gwint... Od kiedy tu jesteś?
- Z jakieś dwie godziny?
- Czemu mnie nie obudziłaś?
- Uwierz mi, próbowałam... Niestety nie dałam rady...
- Oh!...
Znowu patrzyłam na jej plecy, nie za bardzo wiedząc co robić. Spałam tyle
czasu... fakt, byłam wypoczęta i nawet lepiej mi się myślało, ale jakoś tak nie
mogłam w to uwierzyć. Zazwyczaj potrzebowałam naprawdę małej dawki snu, by móc
normalnie funkcjonować.
- Idziesz?
Głos Hinaty wyrwał mnie z burzy myśli, a ja, jakby ciągnięta przez niewidzialną
nić, podążyłam za głosem przyjaciółki.
Zbierałam naczynia z zamiarem włożenia ich do zlewu, ale ręka Hinaty mnie
powstrzymała.
- To może poczekać. Chodź, coś ci kupiłam.
Nie wiedząc, co też mogła mi kupić udałam się za nią do salonu. Patrzyłam jak
zawzięcie grzebie w swojej torebce i zachodziłam w głowę, czegóż ona tam szuka.
Po chwili wyciągała ku mnie rękę, trzymając coś w dłoni.
- Co to?
- Co to, co to?!- przedrzeźniała mnie- Sprawdź sama, skoro jeszcze się nie
domyślasz. Ostatnio naprawdę wolno myślisz...
- No wiesz...
Tylko udawałam oburzoną, wiedziałam iż ostatnio nie byłam najlepszym
człowiekiem w pożyciu, ciągle odlatywałam gdzieś myślami. Bywały chwile, w których
się nie poznawałam i napawało mnie to lękiem.
Postanowiłam zobaczyć, co też przyjaciółka przywlokła ze sobą. Rozwinęłam
reklamówkę i wyjęłam pudełko, był to test. Spojrzałam na nią zlękniona, a ona
spokojnie kiwnęła głową.
- Jestem z tobą Saki, cokolwiek by się nie działo. Pamiętasz?
Zalała mnie fala ulgi, a niechciane i niekontrolowane łzy napłynęły mi do oczu.
Ona zawsze była ze mną, tak jak ja zawsze byłam z nią, mogłyśmy na siebie
liczyć ponieważ byłyśmy dla siebie prawie jak siostry.
- Dziękuję Hinata, to wiele dla mnie znaczy.
- Tak, tak, wiem. A teraz biegiem, nie każ mi dłużej trwać w tej niepewności.
- Yhm. Zaraz wracam Hina.
Gdy wróciłam do niej zerwała się z miejsca podbiegła do mnie i przytuliła z
całej siły, już wiedziała, nie musiałam nic mówić, wyczytała to z mojej twarzy.
- Czyli jednak co?...- doszedł do mnie jej zduszony szept.
- Najwyraźniej.
- Nie martw się, razem damy sobie radę.
~~!~~
Gdy oznajmiłam Kibie, że oczekuję
dziecka był w szoku, ale od razu zauważyłam zmiany w jego zachowaniu.
Zmniejszyły się godziny mojej pracy, a nawet obowiązków w niej ubyło, sam
Inuzuka stał się bardziej potulny i miły, jakbym była co najmniej umierająca i
to w sumie, najbardziej mnie irytowało.
- Haruno! Nie przemęczaj się! Ja tu posprzątam, ty idź do domu czy coś.
- Dam sobie radę...
- Ale jesteś przecież
- Tak jestem! Ale to nie znaczy, że nie mam rąk, nóg czy mózgu! A już na pewno
nie pozbawia mnie to siły i chęci do pracy! Więc błagam cię, daj mi spokój!
Jeśli będę przemęczona, dowiesz się jako pierwszy!
- Zaczynają puszczać jej nerwy. Ta ciąża to jednak diabelski wynalazek...
- Całe szczęście, że przed nami jeszcze tylko z pięć miesięcy mordęgi.
- Chciałaś chyba powiedzieć, AŻ PIĘĆ MIESIĘCY, Hinatko.
- HALO! Ja was słyszę! Jestem tutaj!
- Wiemy, wiemy. Wracajmy do pracy, zaraz zamykamy.
Przetarłam czoło wierzchem dłoni, trochę szybciej się męczyłam, ale sam mój
stan nie był uciążliwy. Zaskakiwałam samą siebie coraz większą radością w
związku z pociechą, rosnącą w moim brzuchu, a także miłością, którą zaczęłam ją
darzyć. Minęły tylko trzy miesiące, odkąd dowiedziałam się o ciąży, a szczęście
ciągle wzrastało i wylewało się ze mnie. Niestety częściej i szybciej się
irytowałam, co było zaskakującą zmianą, do której ludzie z mojego otoczenia
szybko przywykli.
- Sakura, chodź już. Zaraz wpadnie Naruto. Dzwonił do mnie podekscytowany, bo
spotkał swojego przyjaciela z piaskownicy i koniecznie chce, żebym go poznała.
Za każdym razem, gdy mówiła o swoim mężu, na jej twarz wypełzał czuły uśmiech,
a oczy nabierały wyrazu rozmarzenia. Nie było wątpliwości jak bardzo Hinata
kocha i uwielbia nader roztrzepanego, ale jakże słodkiego w czynach Naruto.
Zazdrościłam jej tego momentami tak bardzo, że musiałam karcić się w myślach za
swoje mroczne myśli, które potęgował fakt równego uwielbienia na twarzy
blondyna, za każdym razem kiedy patrzył na moją przyjaciółkę.
"Gdyby tylko mnie, ktoś kiedyś pokochał chociaż troszkę", myślałam i
smuciłam się jednocześnie, by później podnieść się na duchu myślami o dziecku,
które będzie tylko moje, moje i ukochane.
- HINATAAA!
Od razu poszła by uciszyć ukochanego, a ja nie widząc innego wyjścia poszłam za
nią. Przeszłam przez drzwi i zobaczyłam Naruto, który na mój widok ożywił się
jeszcze bardziej.
- Sakura!
- Tak, to ja, we własnej osobie- odpowiedziałam zgryźliwie, jednak nic nie było
w stanie zrazić tego człowieka.
- Poznajcie mojego starego przyjaciela!- odsunął się nieznacznie i wypchnął
tamtego- To jest Sasuke Uchiha! Razem budowaliśmy twierdzę, czarowaliśmy i
robiliśmy na złość każdej napotkanej dziewczynie! Oczywiście w latach młodości!
- Dałbyś mi dojść do głosu, młotku.
- Ej. ej, ej! Nie przezywaj mnie!
Już chciałam zareagować, bo znając Naruto zacząłby się wykłócać i niepotrzebnie
wytrząsać swoje racje. Ubiegła mnie Hinata, która znając go doskonale, szybko
się wtrąciła.
- Jestem Hinata, bardzo miło mi cię poznać. A to Sakura- i tu ręką wskazała na
mnie.
Wyciągnęłam ku niemu dłoń i delikatnie się uśmiechnęłam, nie mogłam pozbyć się
wrażenia, że skądś go znam. Szybko przestałam o tym myśleć, gdy zobaczyłam jego
delikatny, prawie nieistniejący uśmiech, zaczęłam topić się w środku. Opanowałam się i zaproponowałam wyjście na miasto, by coś zjeść i lepiej się
poznać.
O JASNA CHOLERA! aż muszę skomentować xD to Sasuke, Sasuke Uchiha jest dyskotekowym podrywaczem i ojcem dziecka Sakury!!! XD Nie no, niźle, niby tak zwyczajnie, a jakoś tak się w to wszystko wciągnęłam, zastanawiam się co dalej xD :) Pozdereczka :*
OdpowiedzUsuńCiiiiii! :p
UsuńTo miała być tajemnica!!!