Miałmiał

Miałmiał

poniedziałek, 7 grudnia 2015

[7]

  Moje postanowienie spaliło na panewce. Mój czas był  tak obładowany zajmowaniem się małą, że Sasuke wypadł mi z głowy i dopiero po kilku dniach przypomniałam sobie, co takiego miałam zrobić. Powstrzymałam chęć głośnego klapnięcia się otwartą ręką w czoło i od razu poszłam po telefon. Im dużej coś odkładam tym większe prawdopodobieństwo, że tego nie zrobię. Taka już byłam.
Gdy w słuchawce rozległ się odgłos dzwonienia troszkę się zdenerwowałam. Co powiedzieć? Przywitać się normalnie? Może od razu podziękować? Moje gorączkowe rozmyślania przerwało nagranie mówiące, że w tym momencie nie może odebrać. Zeszło ze mnie całe powietrze i zamiast nagrać się na pocztę, by dowiedział się, kto dzwonił, od razu wcisnęłam przycisk rozłącz. Drapiąc się po głowie wlepiałam oczy w ekran telefonu, nie do końca wiedząc, co też począć. Dlatego też o mało nie wypadł mi on z rąk, gdy na wyświetlaczu pojawiło się imię Uchihy, a telefon zaczął wygrywać melodię.
Dłonie mi zwilgotniały, postanowiłam się jednak zbytnio nie podniecać, jak najszybciej opanowałam swoje nerwy i odebrałam telefon.
- Słucham?
- Z tej strony Sasuke Uchiha. Mogę wiedzieć z kim mam przyjemność?
Miałam ochotę zaśmiać się w głos na ten jego biznesowy ton, ale zachowałam resztki rozsądku i normalnie się przedstawiłam.
- Sasuke, to ja, Sakura.
Chwila ciszy po drugiej stronie, potem ciche chrząknięcie i znowu cisza. Nie wiedziałam co dalej zrobić, więc zadałam najbardziej banalne pytanie na świecie.
- Ym, nie przeszkadzam ci, prawda?
- Przecież oddzwoniłem, to chyba oczywiste, że nie?
- No tak, ten, przepraszam?
- Czy jest coś co byś ode mnie chciała?
- Zasadniczo to powiedzieć dziękuję za tamten dzień. I pomyślałam, że to ty coś chciałeś, dlatego też zadzwoniłam, żeby się dowiedzieć.
 I znowu nastała cisza, zaczynała mnie denerwować jego małomówność, zwłaszcza, że nie miałam możliwości zobaczyć jego twarzy, dlatego też nie wiedziałam, czemu milczy.
- Sasuke?
- Czekaj, myślę.
- To myśl szybciej...
Mój skarb zakwilił raz cichutko, a ja niesamowicie wyczulona, od razu pobiegłam do niej, wiedząc, że więcej razy nie da mi znać, że mnie potrzebuje. Trzymając ją na rękach miałam nikłe możliwości, by dalej dzierżyć telefon, który w niewygodnej dla mnie pozycji, wylądował między moją głową, a ramieniem.
- Tak, było wtedy coś co chciałem od ciebie. Ale to chyba nieaktualne.
- Yyy, okej...
- Jakby co mam twój numer, więc po prostu zadzwonię. Czy tak może być?
- Tak jasne, dzwoń kiedy chcesz. Jestem twoją dłużniczką.
- Dłużniczką, mówisz...
I to wszystko. Myślałam, że się pożegna czy coś w tym stylu, ale chyba zbyt wiele po nim oczekiwałam, po drugiej stronie zaległa cisza, przerywana dźwiękiem zakończonego połączenia. Sasuke był gburem.

                                                                                         ~~!~~

  Zamiast zadzwonić, jak zrobiłby każdy normalny człowiek, on wolał po prostu przyjść, niesamowicie mnie przy okazji zaskakując. Miłym gestem z jego strony był przesłodki miś, którego zakupił specjalnie dla mnie, znaczy, dla mojej córeczki (tak... imienia ciągle brak, jestem taką okropną matką...).
Jego wygląd jak zwykle nienaganny zachwycał, dobrze skrojony garnitur, oczywiście szyty na zamówienie, no bo jakby to inaczej... Nawet bez krawatu wyglądał idealnie, niczym wyciągnięty z okładki. Jego twarz, która już zdążyła zapisać się w mojej głowie, była chyba jeszcze przystojniejsza, a ja zachodziłam w głowę, co takiego ten człowiek robi, żeby wyglądać jeszcze lepiej. Przecież to niemożliwe!!! Nikt nie może być idealny!!! Prawda? Czy tylko ja wychodzę z tego założenia?
Mniejsza z resztą o to, śmiać mi się chciało, gdy usiadł na mojej starej kanapie, wyglądał przekomicznie. Starał się chyba wyluzować, ale nijak mu to nie wychodziło, dlatego też wyglądał, jakby zupełnie tu nie pasował. I tak właśnie było. On nie należał do mojego świata, a ja nie należałam do jego. Więc czego on ode mnie chciał? Ewidentnie nie wiedział co ma powiedzieć, od czego zacząć, rozglądał się tylko od czasu do czasu dziwnym wzrokiem i milczał.
Mając dosyć ciszy, która panowała, zaproponowałam mu coś do picia i poszłam nam zrobić herbaty, kiedy tylko wyraził na nią chęć. Stojąc w kuchni i czekając, aż woda się zagotuje, miałam chwilę na ogarnięcie wszystkiego. Idealny facet jest w moim salonie, nie lubi mnie, ale jest tu i czegoś chce. Tylko czego do jasnej cholery może chcieć ode mnie facet, który nie darzy mnie nawet gramem sympatii? To było dziwne, stanowczo zbyt dziwne. Ale chciałam poczekać na rozwój wydarzeń, by móc wydać jakiś konkretny osąd.
Od razu, gdy dostał swój kubek przyssał się do niego i widać było, że niespecjalnie chce się z nim rozstawać. Dając mu chwilkę strasznie się niecierpliwiłam, poważnie, nie mogłam wytrzymać.
- Sasuke- tu zwrócił na mnie swoje czarne oczy- może powiesz mi o co chodzi?
Popatrzył na mnie, jakby do końca nie rozumiejąc słów, wychodzących z moich ust. Delikatnie potrząsnął głową i znów się rozejrzał.
- Szukasz kogoś?
- A mam kogo?
- Nie ma tu nikogo innego oprócz naszej dwójki, no i oczywiście małej.
- Ale zaraz pewnie ktoś przyjdzie?
Zastanowiłam się przez chwilę, czy pytał, czy może też stwierdzał, po chwili doszłam do wniosku iż pewnie oba.
- Jeżeli chodzi o Hinatę lub Ino, to nie.
Wzięłam malutką na ręce, by móc się zająć czymś produktywnym, skoro rozmowa jakoś niespecjalnie mi szła. Przytulając ją do piersi byłam bardziej pewna siebie, spokojniejsza. Bez obaw patrzyłam Sasuke w oczy i czekałam.
- Przecież nie o twoje koleżanki mi chodzi!- parsknął- Tylko o ojca.
- Ojca?- odpowiedziałam zaskoczona.
- No tak, ojca.
- Ale, czyjego ojca?
Spojrzał na mnie jak na idiotkę, którą oczywiście z siebie zrobiłam w tym momencie. Ale ja poważnie nie rozumiałam, a na wszystkich bogów, starałam się.
- Ojca twojego dziecka, Sakura.
I tutaj nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać. On był pewny, że mam kogoś! A to ci dopiero heca! Śmiałam się i śmiałam, aż się popłakałam. Moja dziewczynka patrzyła na mnie z jawnym zainteresowaniem, a ja nie mogłam się powstrzymać. Gdy tylko spojrzałam na jego twarz, musiałam śmiać się dalej, nie miałam innego wyboru. Jak już mi przeszło zrobiłam się smutna, no bo jak wyjaśnić obcej osobie, tę jakże zawiłą historię? Nie chciałam by wiedział. Nie chciałam by mnie osądzał.
- Widzisz Sasuke, to długa historia i jestem pewna, że nie chcesz jej słuchać, a nawet jeśli jakimś cudem, miałbyś ochotę i tak bym ci jej nie opowiedziała. A więc od razu przejdźmy do twojej sprawy. Jeśli można oczywiście?
Przeciągłe, zimne spojrzenie jakie mi posłał przyodziało mnie w gęsią skórkę, ale postanowiłam być twarda, on nie miał nic wspólnego z tą historią.
- Tak, możemy. Ale myślę Sakuro, że jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli i tak opowiesz mi tą historię. Czekam na to z niecierpliwością.
Uśmiechnęłam się tylko krzywo, następnie kiwając głową, nie sądziłam bowiem, żeby było cokolwiek, co zmusiłoby mnie do spowiedzi temu człowiekowi. Ale przecież cuda się zdarzają prawda?
- Widzisz, jest pewna sprawa, która ma dla mnie ogromne znaczenie. Chcę coś osiągnąć, niestety, nie mogę zrobić tego sam.
Wytężyłam umysł, by przyswoić więcej nowych wiadomości, które wartkim potokiem wylały się z jego ust.
- Jak zapewne wiesz, mój ojciec jest właścicielem wielkiej korporacji, którą ja i mój brat mamy po nim odziedziczyć. Ma on dla nas wszystko podzielone, tak, by każdy był zadowolony i nikt nie czuł się pokrzywdzony. Jednakże, postawił nam pewne warunki, które musimy spełnić i to w określonym czasie. Są to warunki śmieszne, na które w żadnym wypadku bym nie przystał, gdyby nie firma. Dla niej jestem w stanie poświęcić wiele, nawet siebie.
Zlustrował mnie wzrokiem, sprawdzając czy wszystko do mnie dotarło i mówił dalej.
- Nigdy bym do ciebie nie przyszedł wiedząc, że masz dziecko, swoją drogą, jak jej tam?
Zarumieniłam się i spuściłam głowę.
- Ona nie ma imienia, nie mogłam żadnego wymyślić.
Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy, bojąc się, że zacznie ze mnie szydzić. Nic takiego się nie wydarzyło.
- Dlaczego nie dasz jej jakiegoś zwykłego?
- Żadne do niej nie pasuje.
- No to nazwij ją jakkolwiek, może coś co jest bliskie twemu sercu? Może ulubione danie? Najlepsza przyjaciółka?
Nie wiedziałam po co drążył temat imienia dla mojej córeczki, ale było to niebywale miłe, dlatego też odwdzięczyłam się uśmiechem.
- Żeby tylko coś mi przychodziło do głowy...
Pomilczeliśmy chwilę, tym razem ciszę przerwał on.
- Wiem, nazwij ją Sałatka!
Myślałam, że padnę! Wielki Pan Sasuke Uchiha każe mi nadać dziecku imię na cześć warzyw? Do końca go pogięło? Ale nie, wyglądał na prawdę poważnie.
- Żartujesz?
- Nie, wcale nie.
- Ale, dlaczego tak?
- A dlaczego nie?
Pod naciskiem mojego wzroku, odwrócił głowę i chyba nawet delikatnie się zarumienił.
- No co, lubię sałatki, a skoro ty masz problem z wyborem imienia...
Ponownie tego dnia ryknęłam śmiechem, a on nie odezwał się do mnie, za to zrobił obrażoną minę. Więc nawet Pan Uchiha potrafi był słodki.
Popatrzyłam na dziecinkę, ułożoną w moich ramionach.
- Sałatka, co?- wyszeptałam- Salad? Salade? Sa-sa, hmm, może Sarada? Co ty na to? Sasuke?
Jego mina totalnie mnie zauroczyła, mieszanka szczęścia, dumy i czegoś jeszcze, czego nie byłam w stanie opisać. Niestety, wszystko to zniknęło jak za dotknięciem magicznej różdżki, a on wrócił do swojego zwykłego "ja". Trochę mnie to zasmuciło.
- Może być.- tylko tyle- A teraz wracając do sprawy, nie wiedziałem, że spodziewasz się dziecka, to trochę komplikuje sytuację, ale i z tym sobie poradzę, albo poradzimy. Zobaczymy.
Mętlik w mojej głowie był coraz większy, nie wiedziałam do czego zmierzamy.
- Zaraz, zaraz, czekaj. A jak tam Aya?
Jego szczęki zacisnęły się mocno, oczy zaczęły miotać piorunami. Oj, oj, ktoś tu nam się wkurzył.
- Ona miała odegrać pewną rolę w tych warunkach, ale na szczęście udało mi się od niej uwolnić, kiedy ukazałem rodzicom jej prawdziwą twarz. Okropna kobieta...
Szczerze wierzyłam w jego słowa, mówił o niej z taką nienawiścią, że zastanawiałam się, co takiego zrobiła, tak bardzo zachodząc mu za skórę. Wolałam to przemilczeć. Byłam taka ciekawa!
- I w ogóle czemu Sarada komplikuje sprawę?
Oj tak, ze szczęściem używałam jej imienia!
- W sumie to jeszcze nie wiem.
- Acha, więc nie wiesz...
- Może byś mi już nie przeszkadzała?
- No dobrze, przepraszam.
- W porządku. Mój ojciec przedstawił nam swój plan rok temu, dokładnie objaśniając same jego plusy, dla nas oczywiście. "Może i nie teraz, ale w przyszłości na pewno będziecie mi wdzięczni", trochę pozrzędził, lecz zdania nie zmienił. Mój brat miał pod niektórymi względami znacznie łatwiej niż ja, dlatego ojciec chciał mi pomóc. Niestety, pomoc się nie przydała, a tylko zwaliła na moją głowę więcej problemów.
Zaczęłam się domyślać, że problemy, o których mówił, to na przykład Aya. Niestety wszystko inne było dla mnie całkowicie niezrozumiałe.
- No dobrze, ale po co ci ja, Sasuke?
- Zaraz do tego dojdę. Widzisz, mój ojciec postawił mi warunek, by mieć firmę, muszę ożenić się, ustatkować, założyć rodzinę. Jakkolwiek tego nie nazwiesz, wychodzi na jedno. Dlatego proszę cię, byś za mnie wyszła Sakuro.
Szczęka mi opadła.


____________________________________________________________________________________

Nie spodziewałam się, że napiszę ten rozdział w tak szybkim tempie, ale pomysły się mnożą, a nie zapisując, nie zapamiętam.
Pozdrawiam
Anastazja ;)

2 komentarze:

  1. Jejciu, podobało mi się. Ja też zamierzam uczyć się pisanie, więc wiem, jaka to ciężka sztuka, ale dobrze Ci idzie i trzymam za Ciebie kciuki xD
    Sasuke jest taki słodki w tych publikacjach, że omomomom <3 Ale mam nadzieję, że nie zawalisz jego kreacji! Bo cię znajdę z moim bejsbolem xD
    Powodzonka :) Liczę na szybki next <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, hmmm, będę się starać, aczkolwiek to co wychodzi z mojej głowy, niekoniecznie jest logicznie ułożoną całością. Co znaczy, że mam przewidziane sytuacje mniej więcej na jeden rozdział, a później robię sobie w głowie wizualizację, następnie głosując za najlepszym, a także najbardziej prawdopodobnym wyjściem. Tak więc postacie i ich zachowania są po prostu naturalne, pasujące do sytuacji (przynajmniej taką mam nadzieję). Nie chciałam żeby Sasuke był wielkim sukinsynem, ponieważ w moim opowiadaniu, nie ma ku temu powodów, do dumy owszem, ale nie do negatywnych uczuć jakie posiada on w mandze, bądź anime. Jednakowoż nie chciałam tworzyć super słodkiego Sasuke, więc nie wiem co teraz zrobić z tą informacją, o jego słodyczy.
      Ślicznie dziękuję za twój komentarz, a także za dobre słowo. Ja również życzę Ci wszystkiego co najlepsze.
      Bardzo chętnie przeczytam coś, co sama napiszesz, więc daj znać (najlepiej w komentarzu), jak już to zrobisz. :)

      Usuń